Jak zdobyć ziemię- praktyczny przewodnik

To będzie historia dwóch palestyńskich wiosek. Jednak żadna zwykła historia nie jest możliwa w kraju, który wymyka się wszelkim definicjom „zwyczajności”. Zatem, żeby przystosować tę notkę do tutejszej rzeczywistości, ta historia będzie zarazem przykładem dwóch różnych taktyk wykorzystywanych przez władze Izraela, by zdobyć więcej ziemi w Dolinie Jordanu. Przez 47 lat okupacji Izrael stworzył naprawdę imponujący wachlarz metod, którymi umiejętnie żongluje, kawałek po kawałku zabierając Palestyńczykom ich ziemię w strefie C.

‘Ein al Hilwa to wioska położona na północy Doliny Jordanu, będąca domem mieszanej społeczności palestyńskiej- można tu znaleźć zarówno Beduinów z plemienia Ka’abne, jak i zwykłych rolników, którzy mimo trudów trwają z daleka od miasta i względnie bezpiecznej strefy A. Wioska żyje ze zwierząt. Owce są głównym źródłem zarobku dla rodzin z ‘Ein al Hilwa, a owce, szczególnie w liczbie kilkuset sztuk, potrzebują terenu, na którym mogą się paść. Przez długi czas nie było z tym problemu, bo północ Doliny oferowała przestrzeń i wodę. Jednak, jak w przypadku wielu rzeczy w tym kraju, ’67 rok wywrócił wszystko do góry nogami. Nagle wioska znalazła się w pobliżu tego, co Izrael nazywa „rezerwatem przyrody”, a zwierzęta, które pasły się po niewłaściwej stronie drogi, zaczęły być konfiskowane przez ochronę tegoż “rezerwatu”. Tylko w zeszłym tygodniu Mahmoud, Beduin z ‘Ein al Hilwa, stracił w ten sposób 3 owce. Zapłacił żeby je odzyskać i ochrona rezerwatu pieniądze oczywiście przyjęła, ale owiec, jak do tej pory, Mahmoud nie zobaczył.
“Rezerwat przyrody” oznacza faktycznie “zarezerwowane dla izraelskiego osiedla”.1 Tak to działa. Dziwnym trafem teren podlegający ochronie znajduje się dokładnie pomiędzy osiedlami Nahal Rotem i Maskiyot. Poczekajcie parę lat, a gwarantuję Wam, że rezerwat przyrody nagle przestanie być tak cenny z ekologicznego punktu widzenia i stanie się ziemią pod rozbudowę osiedli. Już teraz w sześciu z istniejących rezerwatów żydowscy osadnicy uprawiają ziemię, a na terenie jednego mają nawet kurzą farmę. Nie jestem specjalistką, ale z tego, co widziałam kury w Polsce rozgrzebują ziemię i podskubują rośliny, a także pozostawiają liczne „ślady” swojej obecności. Ale co ja wiem- najwidoczniej osadnicze kury mają jakieś wspaniałe właściwości, które w rzeczywistości pomagają zachować przyrodę skoro izraelska administracja zaakceptowała taką działalność na terenie rezerwatu. Kury palestyńskie takich super mocy po prostu nie mają.

 

Druga wioska, Humsa, to dom Yasira i jego rodziny. Żyje tam od 45 lat, więc miał okazję obserwować jak wokół powstaje baza wojskowa i punkt kontrolny Hamra. Tego, jak jego wioska zmieniła się w firing zone nie zobaczył. Po prostu wstał rano pewnego dnia, a przy wjeździe do jego wioski znajdował się wielki cementowy blok z napisem Niebezpieczeństwo! Strefa wymiany ognia.

Ten trójkąt bermudzki wokół domu Yasira znacząco wpłynął na jego życie, które teraz sprowadza się do jednej czarnej walizki. Ta walizka jest pełna izraelskich nakazów wyburzenia i konfiskaty mienia oraz kopii podań składanych przez mężczyznę jak i dowodów zapłaconych kar. Zastanawiacie się jak to możliwe, że teren zamieszkany przez co najmniej 45 lat nagle staje się strefą, w której ćwiczy wojsko? To proste – to okupowany przez Izrael Zachodni Brzeg, tutaj logika zupełnie nie działa. Yasir już to zrozumiał, dlatego potulnie chowa swój traktor pomiędzy wzgórzami z daleka od domu i płaci 3 200 szekli żeby odzyskać dwa zarekwirowane przez wojsko zbiorniki z wodą.

Około 2 700 osób w Dolinie Jordanu żyje w tzw. firing zones.2 Oznacza to, że ci ludzie są stale narażeni na konfiskatę mienia, nękanie przez żołnierzy, przemoc ze strony osadników, ograniczenia poruszania się, brak wody i elektryczności oraz nakazy wyburzenia. Jeśli ktoś z palestyńskich mieszkańców takiej strefy zostanie przypadkowo ranny w wyniku ćwiczeń wojskowych, izraelska armia nie przyzna się do odpowiedzialności, bo przecież jest ostrzeżenie, więc to nie ich wina. Równocześnie nie przeszkadza to w utworzeniu 10 osadniczych outpostów na terenie tych specyficznych stref wojskowych.3

 

Skąd te podwójne standardy? Dlaczego Palestyńczykom nie wolno a żydowskim osadnikom tak? W 1967 roku w Dolinie Jordanu mieszkało 320 000 Palestyńczyków. Dzisiaj jest ich zaledwie 60 000, a ponad 75% ziemi jest poza ich dostępem albo dostęp do niej jest ograniczony.4 (Zobacz: mapa) To nie jest, jak twierdzą władze w Tel Awiwie, military necessity, bo gdyby tak było żydowscy osadnicy też musieliby tych reguł przestrzegać. To po prostu sprytna taktyka, by zdobyć więcej ziemi. Stworzenie praktycznego poradnika strategii do tego prowadzących zajęło Izraelowi kilkadziesiąt lat, ale opłaciło się- zyski z tego płynące przebijają każdy bestseller.


1- Zobacz artykuł Why Palestinians despise nature reserves Zafrira Rinata w “Haaretz”

2- Raport B’tselem

3- UN OCHA Fact sheet

4- Planned Israeli Jordan Valley Annexation, Stephen Lendman